Na początek wypada coś napisać, prawda? Nastała dziś potężna moda na prowadzenie blogów. Z reguły nie lubię wszelakich trendów, ale podoba mi się te całkiem nowe medium. Po odsianiu setek pamiętników nieszczęśliwych nastolatek, można znaleźć w sieci kilka perełek. I przyznam, że kilka blogów namiętnie czytuję. Nie chodzi mi oto, żeby koniecznie stworzyć coś ambitnego, wielce treściwego itp. Po prostu chcę sobie popisać. Popisać i publikować to w formie takiego właśnie wirtualnego czasopisma. Bo ja bardzo lubię pisać, choć strasznie to zaniedbuję...
Treścią tego bloga ma być sztuka, czyli coś czego jestem entuzjastą. Sztuka ogólnie pojęta, bo – w mniejszym lub większym stopniu – interesują mnie jej różne formy. Nie ukrywam, że od zawsze najważniejsza jest dla mnie muzyka i film, ale inne dziedziny też mi się narzucały, więc w końcu musiałem je dostrzec. Po ojcu podglądam malarstwo, poprzez studia doceniłem architekturę, no i oczywiście literatura, acz – tak jak pisanie – również bardzo zaniedbywana. I od razu chcę podkreślić, że nie zamierzam silić się na propagowanie rzeczy rzadkich i mało znanych. To ma być swego rodzaju pamiętnik obcowania ze sztuką. Jak coś przesłucham, obejrzę, czy przeczytam i zrobi to na mnie odpowiednie wrażenie, to o tym napiszę. I niekoniecznie będzie to tzw. „sztuka wyższa” (bo np. ktoś może odnieść takie wrażenie, czytając te wypociny). Od muzyki klasycznej wolę se posłuchać prymitywnego grindcore’a (tak, dla mnie to sztuka), a od epopei Mickiewicza – sprośne kawałki Charles’a Bukowski’ego. I stąd też po części nazwa bloga. Znacie wiersz Herberta „Apollo i Marsjasz”? Mimo, iż wielkim fanem Zbyszka nie jestem, to podobała mi się jego wizja pojedynku tych dwóch panów. Życzę miłej lektury.
Zbigniew Herbert „Apollo i Marsjasz”
właściwy pojedynek Apollona
z Marsjaszem
(słuch absolutny
kontra ogromna skala)
odbywa się pod wieczór
gdy jak już wiemy
sędziowie
mocno przywiązany do drzewa
dokładnie odarty ze skóry
Marsjasz
krzyczy
zanim krzyk jego dojdzie
do jego wysokich uszu
wypoczywa w cieniu tego krzyku
Apollo czyści swój instrument
głos Marsjasza
jest monotonny
i składa się z jednej samogłoski
A
opowiada
Marsjasz
nieprzebrane bogactwo
swego ciała
pokarmów białe wąwozy
szumiące lasy płuc
słodkie pagórki mięśni
stawy żółć krew i dreszcze
zimowy wiatr kości
nad solą pamięci
Apollo czyści swój instrument
przyłącza się stos pacierzowy Marsjasza
w zasadzie to samo A
tylko głębsze z dodatkiem rdzy
boga o nerwach z tworzyw sztucznych
wysadzaną bukszpanem
odchodzi zwycięzca
zastanawiając się
czy z wycia Marsjasza
nie powstanie z czasem
nowa gałąź
sztuki - powiedzmy - konkretnej
pod nogi upada mu
skamieniały słowik
i widzi
że drzewo do którego przywiązany był Marsjasz
jest siwe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz